EN

30.03.1995 Wersja do druku

Coś z rapsodu, coś z komiksu

Jeszcze nikt tak jasno nie przedstawił zawiłości intrygi "Króla Leara". Nareszcie bez trudu rozpoznawałam kto, z kim i dlaczego. Ale przecież "Król Lear" nie jest krwawym kryminałem, a dramatem przesyconym emocjami i filo­zofią. Niestety, niewiele z tego zostało w inscenizacji Jana {#os#4594}Klemensa{/#}. Jeśli więc realizatorzy spek­taklu świadomie zrezygnowali z drążenia filozoficznych pytań, jakie niesie ze sobą tekst Szekspira i skupili się na precy­zyjnie wykładanym wątku fabu­larnym, to dlaczego nie poszli w kierunku "teatru akcji"? (by po­służyć się terminem przynależ­nym dynamicznym filmom kry­minalnym przyciągającym dużą publikę.) Wówczas byłaby szan­sa na odmienne potraktowanie jednego z największych klasy­ków europejskiego teatru. Była­by to interpretacja może trochę komiksowa, ale prawdopodob­nie nowatorska. Tymczasem, choć zastosowa­no tu komiksowy skrót, wię­kszość scen cechuje dostojna statyczność. Symetrycznie p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Coś z rapsodu, coś z komiksu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta w Katowicach Nr 76

Autor:

Danuta Lubina-Cipińska

Data:

30.03.1995

Realizacje repertuarowe