EN

5.06.1993 Wersja do druku

"Coś w rodzaju miłości"

ANDRZEJ LAM, krytyk literacki Dwa gorące wątki przewinęły się przez ekran telewizyjny. Pierwszym była kwestia obrażania uczuć religijnych podjęta przez poznańskich katolików w związku z emisją "Big-Zbig-Show". W imieniu zespołu tłumaczyła się Magda Umer, ale coś trzeba jeszcze dopowiedzieć - to mianowicie, że samo kryterium obrażania jest zawodne jako norma prawna. Bez dążenia do wolności głoszenia poglądów urażających czyjeś przekonania, nawet powszechne (i zwłaszcza takie), nie byłoby kultury europejskiej: ani Sokratesa, ani Kopernika, ani Goethego, a święci jakże często osiągali doskonałość wbrew reakcjom otoczenia. Natomiast sądy inkwizycyjne na ogół przegrywały z historią. Wątkiem drugim była dekomunizacja. Jeśli nie chce się przyjąć argumentacji ks. Tischnera, że dla sędziego liczą się również intencje, ani Andrzeja Micewskiego, że jakiś sekretarz mógł zdziałać coś dobrego dla Polski, a ktoś bez legitymacji móg�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 23

Data:

05.06.1993

Realizacje repertuarowe