Wrocławskimi teatrami jest podobnie jak ze sklepami w czasach kryzysu. Półki są puste, nie licząc zleżałego towaru, który się opatrzył. Z rzadka następuje dostawa nowego. Dobrze jest - z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej i ocalenia chociaż części towaru przed spekulantami - jeżeli taka dostawa jest zmasowana, to znaczy, gdy sklepowe półki zapełniają się w różnych punktach sprzedaży niemal równocześnie. Jest wtedy szansa, że każdy coś kupi, choć niekoniecznie kupi akurat to, czego najbardziej potrzebuje. Sam niedawno poszedłem do PDT po buty, a nieoczekiwanie wróciłem z... gitarą. Wiedziałem. że na sąsiedzkiej giełdzie bez trudu wymienię gitarę na bardzo przyzwoite buty. Ale nie wymieniłem, ponieważ przywiązałem się do instrumentu. Ćwiczę sobie na nim, nabieram wprawy. Kto wie, do czego jeszcze dojdę dzięki kryzysowi rynkowemu? Wracając do teatrów - rozumiem skąd się wziął obyczaj długiego przetrzymywania kolejnych przed
Źródło:
Materiał nadesłany
Sprawy i Ludzie, nr 15