Wrocławski Teatr Polski znalazł się w tym sezonie - nie z własnej winy i, chciałbym wierzyć, nie na długo - w sytuacji dosyć kłopotliwej. Bilans strat w zespole artystycznym okazał się jakościowo istotny. Stosunkowo skromne możliwości reżyserskie, jakimi rozporządza obecnie sam teatr, nie ułatwiają krystalizacji konsekwentnej polityki artystycznej. W rezultacie oglądamy premiery bardzo różnej miary i wartości. O ile inscenizację "Żywotu Józefa" można jeszcze zapisać na dodatnie konto teatru, o tyle kolejny spektakl - "Hotel Astoria" Aleksandra Sztejna - trudno uznać w jakimikolwiek stopniu za sukces. Nie podzielam opinii tych recenzentów, którzy źródeł porażki całego, ambitnego przecież zamierzenia szukają w materii tekstu. Dramat Sztejna istotnie nie należy do arcydzieł, można mu zarzucić szkicowość, uproszczenia w warstwie motywacji, skłonność do wszystkoizmu. Ale jest to zarazem tekst napisany z rzeczywistą pas
Tytuł oryginalny
Co zostało z Hotelu Astoria
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 2