"Po prostu Leon po prostu" w reż. Roberta Czechowskiego w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Zdzisław Haczek w Gazecie Lubuskiej.
- Wisz, d co chodzi? - pyta Leona Kłopotka pan Ludwik. Leon milczy. - No właśnie. Jak nie wisz, o co chodzi, to właśnie o to chodzi... Z tym stwierdzeniem zaczynamy i kończymy wizytę "w życiu" Leona Kłopotka - sprzedawcy odkurzaczy, którego daltonizm jest na pewno kłopotem (szczególnie, gdy urządzenie kupują kobiety, które wszystko wybierają według koloru), ale nie największym problemem. Kłopotek, lat ok. 40, czyli w wieku, kiedy mężczyzna narażony jest na różnego rodzaju odbicia z racji półmetkowego bilansu, prawdziwą gehennę przeżywa w domu. Ze strzelającą pretensjami niczym z karabinu maszynowego żoną (Leon, podłoga! Leon, nogawki!), z trajkoczącą matką, która za nic nie chce przeciąć pępowiny z synem, z teściową - zombie z pluszakiem,.. Generalnie z całą rodzinką, która rozlicza, piętnuje. Nie dziwi więc ucieczka Leona na dworzec, gdzie "książę" rządzi dworem meneli i prostytutek, uzbrojonych w życiowe mądrości. "Po prostu