EN

23.04.2012 Wersja do druku

Co pozostaje, jest do opisania

Czy można opisać sztukę aktorską, której się nigdy w bezpośrednim akcie odbioru nie doświadczyło? Niektórzy kwestionują wiarygodność takich relacji. Ale książka Barbary Osterloff ["Aleksander Zelwerowicz"] udowadnia, że można to robić - ponieważ to, co pozostaje, to nie jest wcale mało - pisze Beata Guczalska w Teatrze.

Rok 1900: młody aktor po jednym sezonie w teatrze łódzkim angażuje się do krakowskiego Teatru Miejskiego. Ma za sobą naukę w Apuchtinowskich rządowych gimnazjach rosyjskich w Warszawie i w Orle, Szkołę Handlową imienia Kronenberga, rok studiów w Genewie. I, odbywane równolegle ze szkołą handlową, niespełna roczne szkolenie w Klasie Dykcji i Deklamacji. Wychowany na przedstawieniach Warszawskich Teatrów Rządowych, w epoce "wielkiego i smutnego teatru warszawskiego", na aktorstwie Rapackiego i innych stołecznych gwiazd, trafia w Krakowie na niezwykły, mityczny niemal okres dyrekcji Józefa Kotarbińskiego, w którym wkraczają na scenę polskie dramaty romantyczne, Wyspiański i inni młodopolscy autorzy, a także arcydzieła europejskiego modernizmu. W pierwszym sezonie ten niemal debiutant zagrał w krakowskim teatrze pięćdziesiąt ról, w drugim - czterdzieści sześć. Łatwo policzyć, że - uwzględniając przerwę letnią - robił nową rolę częściej ni�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Co pozostaje, jest do opisania

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 3/03.2012

Autor:

Beata Guczalska

Data:

23.04.2012