EN

10.03.1999 Wersja do druku

Cisza teatru

Z Piotrem Cieślakiem przed jutrzejszą premierą w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie

- Polskim widzom kojarzy się Pan z "aniołem stróżem" Mateusza Birkuta z "Człowieka z marmuru". Co się od tamtej pory wydarzyło, że teraz gościmy Pana w Krakowie jako reżysera? - Po skończeniu studiów aktorskich, nie chciałem trafić do złego teatru; z Ryśkiem Perytem, z Małgosią Dziewulską założyliśmy Puławskie Studio Teatralne... Niestety, po trzech latach je zamknięto. Przez rok byłem więc aktorem u Szajny, potem trafiłem do Hubnera, ale już równolegle zdawałem na reżyserię. Wspomnianego ubeka Michalaka zagrałem u Wajdy, będąc już studentem reżyserii. Jakoś nie chciało mi się być aktorem. - Dlaczego? - Uważam, że aktorem trzeba być bardzo dobrym, żeby mieć z tego przyjemność, a ja najwyżej byłem czasami dobry. Według mnie, satysfakcję z wykonywania tego zawodu można mieć od poziomu Tadeusza Łomnickiego w górę. Wolę też taki cykl pracy, że coś robię, zrobię i zabieram się za następną rzecz, a nie co wieczór gram to s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Cisza teatru

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 58

Autor:

Maria Klotzer

Data:

10.03.1999