"PRALNIA" Stanisława Tyma jest utworem zaskakującym, dziwnym, a zwłaszcza nieco "wysilonym" - i to jest istotny powód zmartwienia. Nie tylko mego, bo również zatłoczona widownia premiery prasowej zareagowała bardzo żywo w pierwszej części sztuki, zaś po przerwie napięcie słabło, spadało i zatrzymało się ostatecznie nieco powyżej linii, wyznaczającej aplauz grzecznościowy. Oczekiwanie na tę premierę nieco wyśrubowało nadzieje, a Tym jest przecież pisarzem intrygującym. Teraz wypada mi wytłumaczyć ! się z zarzutu "wysilonej" konstrukcji sztuki. Rzecz dzieje się w zagrożonej likwidacją pralni "Radosny dzwon", w środowisku praczek. Sytuacja to wymarzona, może nawet bardziej sceniczna, niż w sławnej "Kuchni" Weskera, w której taką areną jest zaplecze wielkiej restauracji. Pralnia jest to instytucja, w której się usuwa brudy. Miejsce akcji jest, z jednej strony, jakby soczewką zdolną skupić obrazy życia współczesnego, z drugiej zaś jest ta pr
Tytuł oryginalny
Cienie w pralni
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 90