EN

9.05.2014 Wersja do druku

Chwilowy emigrant w Belfaście

Osobistego smaczku całej przygodzie związanej z występami w Lyric Theatre dodał fakt, że mogę dziś powiedzieć, że grałem na tej samej scenie, po której stąpali Kenneth Branagh czy Liam Neeson. Nie żeby mnie to jakoś specjalnie dowartościowywało czy leczyło kompleksy ale jakoś tak cieplej na duszy się robi na myśl o starszych "kolegach z teatru" - część czwarta zapisków z wędrówki Roberta Zawadzkiego z bloga Bartłomieja Miernika.

Teatr społecznie zaangażowany Nareszcie! Czterotygodniowa tułaczka po mniejszych i trochę większych zakątkach Zielonej Wyspy dobiegła końca. Ostatni spektakl na irlandzkiej prowincji zagraliśmy w miasteczku o niewinnie brzmiącej nazwie Virginia. Nie byłoby w tym nic specjalnego gdyby nie jeden szczegół. Na potrzeby teatru zaadaptowany został kościół. Po raz pierwszy, stojąc w kulisach i oczekując wejścia na scenę przed oczami miałem namalowane na ścianach scenki rodzajowe z życia Jezusa Chrystusa, a robiąc krok znajdowałem się już w irlandzkim pubie zbudowanym na potrzeby naszego spektaklu. Idealne połączenie sacrum i profanum. Kierowany ciekawością, jak funkcjonuje to miejsce, ile wydarzeń kulturalnych organizowanych jest w ciągu miesiąca, jak z frekwencją, wypytywałem pracowników The Ramor Theatre. W dwutysięcznym miasteczku, położonym przy trasie z Dublina do Cavan, którego przemysł składa się głównie z rolnictwa i przetwórstwa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Robert Zawadzki, "Zapiski chwilowego emigranta" (cz. IV)

Źródło:

Materiał nadesłany

www.miernikteatru.blogspot.com/2014

Autor:

Robert Zawadzki

Data:

09.05.2014