EN

13.11.2006 Wersja do druku

Chmura nad Teatrem Śląskim

Od trzech lat było wiadomo, kiedy dyrektorowi wygasa umowa, więc już z końcem ubiegłego sezonu powinna się była toczyć jakaś rzeczowa debata nad teatrem. Wszak w ambicjach urzędników ma on być wzorcową placówką kultury w regionie, wyznaczać kierunki twórczych poszukiwań, tworzyć tak zwany ferment intelektualny (ha, ha, ha). A co mamy? Kawiarniano-dziennikarskie ploteczki, koterie tworzone w garderobach (kto za, kto przeciw, kto zyska, kto straci) - pisze Michał Smolorz w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Sytuacja w Teatrze Śląskim znów wraca do punktu wyjścia. Trzyletni kontrakt obecnego dyrektora artystycznego Henryka Baranowskiego dobiega końca, toteż pośród lokalnej bohemy huczy od spekulacji. Od trzech lat było wiadomo, kiedy dyrektorowi wygasa umowa, więc już z końcem ubiegłego sezonu powinna się była toczyć jakaś rzeczowa debata nad teatrem. Wszak w ambicjach urzędników ma on być wzorcową placówką kultury w regionie, wyznaczać kierunki twórczych poszukiwań, tworzyć tak zwany ferment intelektualny (ha, ha, ha). A co mamy? Kawiarniano-dziennikarskie ploteczki, koterie tworzone w garderobach (kto za, kto przeciw, kto zyska, kto straci), słowem: całą tę od dawna powtarzaną ludową otoczkę urzędniczych machinacji. Czy doprawdy nie można inaczej? Mijającą kadencję Henryka Baranowskiego sumuję z mieszanymi uczuciami. Wiem, że obejmował teatr, który był w głębokim kryzysie po epoce królowania poprzedniego dyrektora (spuśćmy nań zasłon�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Chmura nad teatrem

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Katowice nr 263/10-12.11.

Autor:

Michał Smolorz

Data:

13.11.2006