EN

25.04.2014 Wersja do druku

Chciałabym, żeby wiersz brzmiał jak muzyka

- Myślę, że teatr boi się wiersza - zresztą zupełnie niesłusznie - mówi Irena Jun, która w Teatrze Studio reżyseruje "Oniegina" według poematu Aleksandra Puszkina. To opowieść o tym, jak przyjaźń przegrywa z miłością, a miłość ze śmiercią.

Premiera w niedzielę we foyer. Rosyjska klasyka jest coraz chętniej wystawiana w nowych tłumaczeniach. Pani jednak pozostała wierna klasycznemu przekładowi. - Pozwoliłam sobie czerpać z Tuwima i Ważyka. Niektóre rzeczy zostały powiedziane po mistrzowsku przez jednego, inne u drugiego - wstydem byłoby z tego nie skorzystać. Nie neguję wartości nowych przekładów, natomiast w uchu dźwięczą mi tamte. Nie mogę się od nich uwolnić. Poza tym myślę, że najlepszymi tłumaczami są poeci. Nikt nie usłyszy poety tak jak poeta. Powstają w głowie nowe struktury, które niewiele mają wspólnego z dosłownością, a jednak chwytają coś najważniejszego. Puszkina można dziś częściej zobaczyć w operze niż na scenach dramatycznych. Jak pani sądzi, dlaczego? - Myślę, że teatr boi się wiersza - zresztą zupełnie niesłusznie. Bo nie jest nowoczesny? - Dokładnie o to chodzi. Zwłaszcza romantyczny wiersz, który jest jak muzyka. Chyba tylko raz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Chciałabym, żeby wiersz brzmiał jak muzyka

Źródło:

Materiał nadesłany

Metro nr 2776

Autor:

Piotr Guszkowski

Data:

25.04.2014

Realizacje repertuarowe