W niedzielę w Teatrze im. J. Osterwy premiera. Baśń niezwykła, opowieść o chłopcu, który zamieszkiwał planetę niewiele większą od samego siebie. Książka nie starzeje się, chociaż jej wiernym czytelnikom wciąż przybywa lat. Jej urokowi uległo wielu, niezależnie od wieku i doświadczeń życiowych. - Ona jest wpisana jakby w moje życie, jest częścią mojego życiorysu - wyznaje Cezary Domagała, reżyser "Małego Księcia" w rozmowie z Dariuszem Barańskim w Gazecie Wyborczej - Gorzów Wlkp.
Dariusz Barański: Lubi pan chyba bardzo "Małego Księcia". Ta inscenizacja będzie już.... Cezary Domagała: - ...czternasta. Bardzo, bardzo lubię Małego księcia i myślę, że Mały Książę też mnie lubi. Saint-Exupéry'ego uwielbiam. I tę książkę, bo ona jest jakby wpisana w moje życie. Można powiedzieć, że jest częścią mojego życiorysu. Fascynuje mnie treść tej książki w kontekście życia. Często bywało bowiem tak, że w trakcie realizacji spektakli życie pisało nowe scenariusze. Na przykład? Na przykład aktor grający pilota w mojej pierwszej inscenizacji w Radomiu w 1993 r. został ojczymem chłopca, który grał Małego Księcia. Wziął ślub z matką wychowującą samotnie trójkę dzieci. Fantastycznych dzieci, jak pozuje ich dorosłe życie. Niestety Andrzej później zmarł, ale ta relacja przyjacielska przeniosła się na życie i to jest wspaniałe. Wracając do tych 14 realizacji - każdym razem odkrywam coś innego, coś nowego