W byciu tłumaczem również był pisarzem, w byciu krytykiem również był pisarzem. Nie wiem, czy był pisarzem w swym byciu lekarzem, może wypisywał jakieś totalne recepty? - pisze Maciej Stroiński w Przekroju.
Szanowni Państwo, Boy-Żeleński był pisarzem. Zaczynam jak Michelet wykłady z historii Anglii, że "Anglia jest wyspą", lub jak Kołakowski książkę z historii marksizmu, że "Karl Marx był Niemcem", ale wbrew pozorom Boya-Żeleńskiego też trzeba przedstawiać. Wszyscy go znają, tylko jako kogo? Jako tłumacza, autora śmiesznych wierszyków i siewcę zamętu, a w Krakowie może jeszcze jako patrona przystanku "Teatr Bagatela". I to wszystko prawda, Boy-Żeleński jest tym wszystkim - ale to są, że tak powiem, tylko przypadłości, tylko etykiety, niewyrażające istoty geniuszu. Boy-Żeleński był pisarzem, a że był nim bardzo dobrym, dlatego wszedł do historii. W byciu tłumaczem również był pisarzem, w byciu krytykiem również był pisarzem. Nie wiem, czy był pisarzem w swym byciu lekarzem, może wypisywał jakieś totalne recepty? Chyba nie, bo jak powiada we wstępie do "Rozprawy o metodzie", choć tłumaczył w gabinecie, to pomiędzy pacjentami, w przerw