W poznańskim Teatrze Nowym gra się "Na dnie" Gorkiego, a w Polskim "Ocalonych" Bonda. Po obejrzeniu obu przedstawień doszedłem do przekonania, że sztukę Bonda w reżyserii Andrzeja Witkowskiego nazwać by można "Na dnie", a sztukę Gorkiego w reżyserii Izabelli Cywińskiej "Ocaleni". GORKI bowiem w Nowym napawa ogromnym optymizmem, a Bond w Polskim skrajnym pesymizmem. Gorki jawi się nam w Poznaniu jako wielki humanista, natomiast Bond jako jego antyteza. Na czcigodnej scenie Teatru Polskiego miamy imitację aktu kopulacyjnego, potem ukamienowanie dziecka, albo raczej jego kukły, mamy język bluzgający co chwila różnymi gnojkami, kurduplami itp. W nowym zaś gorkowscy "bosiacy" mówią iście salonowym językiem i prezentują maniery też iście arystokratyczne. W Nowym króluje wykwintna literatura w znanym przekładzie Anny Kamieńskiej i Jana Śpiewaka, a w Polskim stylistyka rynsztokowego "coekneya" w przekładzie Sławomira Magali i Stanisława Ba
Tytuł oryginalny
Bond i Gorki w Poznaniu
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 51/52
Data:
21.12.1974