Pomysł na megaprodukcję zrodził się w głowach Jarosława Barowa, współwłaściciela Muzy i Zbigniewa Kułagowskiego, dyrektora Nowego Teatru w Słupsku. - Zaproponował mi, żebyśmy zrobili jakiś musical, który zobaczyłaby najpierw publiczność w Koszalinie i Słupsku, a który rozbrzmiałby głośnym echem w całej Polsce - wspomina kompozytor Jarosław Barów. - "Cabaret" to przecież alfabet musicali. Taka musicalowa biblia. Panowie poprzeczkę postawili wysoko. Potrzebowali śpiewających aktorów, którzy mieli już musicalowe doświadczenie. Znaleźć ich nie było łatwo. - Zorganizowaliśmy trzy castingi - w Koszalinie, Słupsku i Łodzi. Część uczestników odrzucaliśmy po przeczytaniu samego CV. To musiały być osoby, które potrafią śpiewać, grać, a w dodatku mają mocne głosy - wyjaśnia Jarosław Barów. W Łodzi na scenie pojawił się prawdziwy talent - prosto z Włoch przyjechał Nicola Palladini. Zaśpiewał i oczarował twórców "Cabaretu"
Tytuł oryginalny
Bo "życie jest kabaretem"
Źródło:
Materiał nadesłany
Data:
18.11.2011