W Białostockim Teatrze Lalek ludzkie piekiełko usłyszysz, poczujesz, podejrzysz przez okno. Jak dobrze się przyjrzysz, to nawet gdzieś w szybie zobaczysz własną twarz Znakomity, poruszający spektakl oglądać można u lalkarzy. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny - poruszenie owe to efekt pożenienia kilku kwestii. Rzecz pierwsza: świetny tekst Nikołaja Kolady "Merylin Mongoł" - opowieść o beznadziejnym życiu w prowincjonalnym rosyjskim miasteczku. Rzecz druga: reżyser Waldemar Śmigasiewicz, co na aktorach - jak już tego dowiódł nieraz - potrafi wygrać wszystkie chyba wymarzone melodie, a i pomysłów ma tyle, że innych mógłby nimi obdzielić, a jeszcze by mu zostało. Wreszcie rzecz trzecia - i kto wie czy nie najistotniejsza - aktorzy BTL, co w oparach groteskowej i pozbawionej nadziei rzeczywistości poruszają się znakomicie. Wszystko to efekt dało zdumiewająco czysty i niebanalny. Oto w ciasnym pomieszczeniu miota się czworo ludzi. Je
Tytuł oryginalny
Błoto miast nadziei
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Białystok nr 216