"Raj utracony", jako że niewiele razy było mu dane zaistnieć przed polską publicznością, młodszemu pokoleniu melomanów może się już wydawać pozycją na poły legendarną. Pokazany na "Warszawskiej Jesieni" w 1979 spektakl Augusta Everdinga, niedługo grana realizacja warszawska z 1994 (i jej wznowienie w 1999), koncertowe wykonanie fragmentów na jednym z festiwali "Wratislavia Cantans" - to byłoby chyba wszystko. Na płytach rzecz nie istnieje. W naszym muzycznym dniu powszednim pełna rozmachu "sacra rapprezentazione" jest reprezentowana przez "Adagietto", spopularyzowane w programach koncertów symfonicznych. A chodzi przecież o dzieło wybitne, śmiałe, przy czym symbolicznie zaznaczające szczególną sytuację w muzyce swojej epoki: kryzys dotychczasowego modelu awangardy i zwrot ku tradycji, który w twórczości Pendereckiego zarysował się już dużo wcześniej, ale tutaj osiągnął "punkt przejścia". Pisano wówczas o zdradzie ideałów awangardy
Tytuł oryginalny
Bliżej do Raju
Źródło:
Materiał nadesłany
Ruch Muzyczny nr 12