EN

8.09.1984 Wersja do druku

Birokratyczny głód

Różewicz należy do odchodzącej for­macji, która nie wierzy w literaturę i sztukę. Ale sam je uprawia. Trochę to denerwujące, t0 babranie w sobie, bab­ranie w innych, chuchanie, a potem wybrzydzanie. Na Boga, można robić to rok, dwa a potem to już dokumentnie się nudzi. Stąd Tadeusz Różewicz jest dla mnie biurokratą literatury: sprawia wrażenie że jest potrzebny, bo musi posegregować. Po co? - pytam. Debiutancka sztuka Różewicza "Kar­toteka" coś tam odkrywała. Raz, pono­wnie egzystencjalizm na gruncie pol­skim, po uprzednio Witkacym i Gom­browiczu - jak chciała część komentatorów krytyki. Dwa, odświeżała środki teatralne poprzez wprowadzenie więk­szego marginesu improwizacji. Coś więc załatwił Różewicz "Kartoteką" i jako artysta winien czuć się usatysfakcjono­wanym, a potem drążyć, dalej drążyć. A nie powielać samego siebie. I to aż dwanaście razy. Bo z moich obliczeń wynika, że "Odejście Głodomora" jest dwunastą sztuk�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Biurokratyczny głód

Źródło:

Materiał nadesłany

Nadodrze

Autor:

Waldemar Mystkowski

Data:

08.09.1984

Realizacje repertuarowe