EN

31.05.2004 Wersja do druku

Biję brawo inaczej niż dotąd

"Opera kozła" w reż. Janusza Wiśniewskiego w poznańskim Teatrze Nowym. Pisze Ewa Obrębowska-Piasecka w Gazecie Wyborczej-Poznań.

Nie umiem o tych spektaklach myśleć osobno. W obu - "Portugalii" i "Operze Kozła" - jest ta sama prawda o nas: raz wyrażana językiem telenoweli z melodramatycznym finałem, raz wielką literaturą bez końca. W obu prawda dopada w knajpie. Przy wódce. W tańcu. I oba bolą W poznańskich teatrach dramatycznych - Polskim i Nowym - zmienili się pod koniec zeszłego sezonu dyrektorzy: pierwszą scenę objął Paweł Szkotak, drugą - Janusz Wiśniewski. Oba teatry od kilku miesięcy pokazują swoje nowe twarze. Do obu warto chodzić. Wracać. Nie dla tylko dla rozrywki i nie po to, żeby sprawdzić, kto wygrywa w zawodach czy rankingach. Ale żeby się zdziwić, że można o tym samym świecie mówić dwoma różnymi głosami. I się w tym mówieniu spotkać. Wyraźnie pokazują tę "różnicę podobieństw" ostatnie premiery: "Portugalia" Zoltana Egressy'ego wyreżyserowana przez Iwonę Kempę i "Opera Kozła" na motywach powieści Horacego McCoya "Czyż nie dobija się koni?"

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przecież to ta sama knajpa

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza-Poznań nr 126

Autor:

Ewa Obrębowska-Piasecka

Data:

31.05.2004

Realizacje repertuarowe