Pierwszy, gorący, odbiór sztuki wg dramatu Wasilija Sigariewa jest jak najlepszy. Przyzwoite aktorstwo, intrygująca scenografia, wreszcie ciekawa historia. Po dłuższej chwili przychodzi jednak refleksja, coś jest nie tak. Opuszczamy małą scenę zbyt beztroscy. Dlaczego? Przecież "Biedronki ..." pokazują przygnębiający obraz współczesnej Rosji. Obserwujemy ludzi tkwiących między życiem a śmiercią w przenośni i rzeczywistości. Dima, Sławik i Lena mieszkają w budynku bezpośrednio przylegającym do cmentarza. Utrzymują się z prostytucji i sprzedaży na złom skradzionych metalowych elementów z nagrobków. Poznajemy ich, gdy Dima (Paweł Parczewski) czeka na alkohol, by pożegnać się ze znajomymi przed pójściem w kamasze. Lena (Dorota Abbe) snuje się wśród mogił i próbuje wyłudzić od sąsiadów tysiąc rubli. Jak twierdzi, dostała korespondencję, z której wynika, ze została wylosowana i wygrała 12 tys. rubli, wystarczy złożyć zamówienie na dro
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Wałbrzyskie, nr 30