EN

1.06.1984 Wersja do druku

Biedni głusi, bo nie słyszą

Po dwukrotnym obejrzeniu "Ślepców", po uważnym wczy­taniu się w teksty recenzji, doszedłem do wniosku, że na­dal znajduję się na początku drogi, która prowadzi stromo, do jasności i poznania. Naj­chętniej nie stawiałbym tu żadnych ocen, a wrażenia, ja­kie wyniosłem z prapremiery w Teatrze Wielkim, wyraził­bym najstosowniej w wylicze­niu wątpliwości i postawieniu wielu znaków zapytania. Czy nowy utwór Jana Astriaba można nazwać operą? Bo czy wszystko, co się wy­stawia w gmachu opery, mu­si być operą? Czy zresztą, kwalifikacja gatunkowa tego utworu stanowi warunek jego właściwego zrozumienia i oceny? Krytycy tu nie mają skrupułów: jak coś im nie pa­suje do określenia "opera", nazywają to po prostu mora­litetem bądź dramatem, choć nic z tego nie wynika. Kry­tycy zamykają się w posta­wie ni to biernej, ni to czyn­nej, co grozi niezdolnością do­strzeżenia zarówno nowator­stwa dzieła jak i jego wtórności. Współczesne kino - dl

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Biedni głusi, bo nie słyszą

Źródło:

Materiał nadesłany

Nurt nr 6

Autor:

Kazimierz Młynarz

Data:

01.06.1984

Realizacje repertuarowe