EN

28.06.1973 Wersja do druku

Bezsenność

W PROGRAMIE poświęconym sztuce pani Lucille Fletcher nie ma końca zachwytom nad jej osobistymi walorami oraz niebotycznymi wprost wartościami jej pisarstwa. Z żalem przyzna­ję, że ominęła mnie przyjemność osobistego poznania pani Fletcher i stąd trudno mi zająć stanowisko w sprawie tak delikatnej, jak jej niewieście wdzięki i zalety jej ducha. Natomiast w sprawie drugiej, dzięki prapremierze (co z nieukry­waną satysfakcją program podkre­śla) da się już to i owo powiedzieć. Autor wypowiedzi zamieszczonej w programie pisze: "Pasjonowało ją (panią Fletcher - przyp. MD) zawsze motanie wątków, które - bo taka jest specyfika tego gatun­ku literackiego - muszą się na końcu dzieła zejść, związać, tłuma­czyć logicznie - tak żeby żadna luźna nitka nie pozostała poza kłęb­kiem". I tu ma rację. Tymczasem jednak w sztuce pani Fletcher wąt­ki wcale tak idealnie się nie wią­żą, a luźnych nitek poza kłębkiem pozostaje cały kłąb. Bo nie

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bezsenność

Źródło:

Materiał nadesłany

Wiadomości Nr 26

Autor:

Mieczysław Dziedzic

Data:

28.06.1973

Realizacje repertuarowe