EN

11.09.2000 Wersja do druku

Bez znieczulenia

Marek Bukowski pisze o współczesności bez znieczulenia. Tak by­ło z "Ciałopaleniem", sztuce o polskim antysemityzmie, którą odkrył dla teatru Włady­sław {#os#322}Kowalski{/#}. Tak jest też z je­go nową sztuką, w której po­nownie sięga po sprawdzoną konwencję policyjnego śledz­twa. A że mówi o sprawach, o których głośno: o korupcji w kręgach władzy, o manipula­cji faktami, o fali przemocy i protestów przeciw przemocy, o granicach obrony koniecznej, trafia w zapalne punkty rze­czywistości. Wprawdzie nie wskazuje wprost, których poli­tyków ma na myśli, ale przed­stawiając poglądy rzeczników twardego prawa (stąd tytuł sztuki), kompromituje pro­gram radykalnej prawicy. Ale jego utwór jest czymś więcej niż tylko reportażem interwen­cyjnym czy doraźną publicy­styką - kojarzy się raczej z do­brym kinem political fiction spod znaku Pokuli i solidnym psychologizowaniem w stylu Simenona. Władysław Kowal­ski (reżyseria) pokazał to

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bez znieczulenia

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Nr 212

Autor:

Tomasz Miłkowski

Data:

11.09.2000