EN

10.01.1971 Wersja do druku

Bez świadków...

Zainteresowanie dramatem romantycznym nie jest przypadkowe. Romantycy rozumieli, że trudno ująć totalność świata w skończoną jednolinijną fabułę poetyki klasycyzmu. A świadomość gwałtownych pełnych sprzeczności i dynamizmu przemian historycznych doprowadziła do rozpadnięcia się zwartej struktury dramatu na poszczególne, luźno ze sobą związane, subiektywne odbicia rzeczywistości w psychice bohatera. I tak Kordian, przerzucany przez autora dla pokazania wielości dróg i niemożności osiągnięcia rozwiązań ostatecznych, raz znajduje się w w cieniu ojczystych drzew, kiedy indziej wspina się na szczyty Mont Blanc, staje oko w oko z głową Kościoła, ogląda w Warszawie koronację Cara, mierzy się w dyskusji narodowej ze spiskowcami, zwolennikami ugody itp. Swoboda twórczości romantycznej, nie liczącej się z prawdopodobieństwem realiów i koniecznością jednolitej tkanki fabularnej, pozwala na głębsze i bardziej wielostronne wydobycie istotnych ele

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bez świadków...

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Lietrackie nr 2

Autor:

Maria Kofta

Data:

10.01.1971

Realizacje repertuarowe