EN

3.12.1999 Wersja do druku

Bez hipisów

Bilety na "Hair" wyprzedano do końca roku. Spektakle kończą się owacjami na stojąco. - Tylko marynarami dziś już nikt nie macha - żałuje Maciej Korwin, dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni. - Komórka mogłaby wypaść.

W 1967 roku, kiedy musical "Hair" grano na Broadwayu, Mariusza Romana z AWS, radnego Gdyni, nie było jeszcze na świecie. Urodził się dwa lata później. Maciej Korwin, dyrektor gdyńskiego Teatru Muzycznego, w 1967 miał 14 lat. Rok później dostał pałą milicyjną za kręcenie się pod uniwersytetem. Nigdy nie został hipisem. Nie odróżniał nawet muzyki hipisowskiej od innej. Obydwaj widzieli polską wersję "Hair". Od połowy października spektakl obejrzało blisko 10 tys. osób. Przez kilka dni rozmawiałam z widzami. Nie spotkałam nikogo, kto traktowałby, "Hair" obojętnie. Aktorzy rozróżniają dwa rodzaje publiczności: premierową i biletową. Pierwsza nosi garnitury i suknie. Drugiej zdarza się przyjść w swetrze i dżinsach. Katarzyna Jamróz (rocznik 1970, gra w "Hair" rolę Sheili): - Publiczność premierowa reaguje spontanicznie. Ale jest w tym trochę sztuczności. Oni wiedzą, kiedy trzeba klaskać, śmiać się i płakać. Zwykłą publiczno�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Wyborcza" nr 282

Autor:

Magdalena Grzebałkowska

Data:

03.12.1999

Realizacje repertuarowe