EN

18.05.1993 Wersja do druku

Bez finezji...

Wyreżyserowany przez Mar­ka Sikorę spektakl "Nie uchodzi, czyli damy i huzary" według Fredry, należy do tych, o których sporo można powiedzieć złego, a niewiele, lub zgoła nic - dobrego. Chcąc ocenić go pozytywnie, należałoby pominąć reżyserię, adaptację, scenografię i więk­szość aktorskich kreacji. Po­zostaje niewiele: trzy rólki drugoplanowe, jedna pierw­szoplanowa i parę rozwiązań choreograficznych. W większości sztuk Fredro opisywał odwieczny motyw naszej ludzkiej egzystencji - przekomarzanie się płci. Ten znawca męskiego i żeńskiego rodzaju, dowcipnie i prze­wrotnie pokazuje starą praw­dę: czy wybierzesz człowieku stan wolny, czy małżeństwo - i tak będziesz żałował. Co z tych fredrowskich prawd pozostało w spektaklu? Obserwujemy, owszem, walkę płci, tyle że prowadzoną nie­malże na maczugi. Szkoda, że z dowcipnej, fredrowskiej komedii spreparowano niewyszukany wodewil.

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Bez finezji...

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 115

Autor:

?

Data:

18.05.1993

Realizacje repertuarowe