EN

12.09.1965 Wersja do druku

Bez cudów

CIESZYMY się bardzo, gdy nasze sceny dramatyczne przypominają sobie od czasu do czasu o zaba­wowych zadaniach teatru. Różnie bo­wiem bywa z tą rozrywką i zabawą na scenach satyrycznych i komedio­wych, zajmujących się profesyjnie roz­śmieszaniem publiczności. Ze skutkiem na ogół żałosnym. Za dużo bowiem na widowni rechotów i chichotów, zamiast naprawdę wesołego śmiechu. A chodzi przecież nie tylko o zaba­wienie publiczki, ale o jednoczes­ne uwrażliwianie widza na dowcip, błyskotliwą i celną kpinę, pomysło­wość i autentyczność humoru, a także na barwę, ruch, muzykę - towarzy­szące takim właśnie przedstawieniom. Drugi kłopot to repertuar, ale po­nieważ nie mamy zamiaru zajmować się jeremiadą nad stanem naszej sa­tyry scenicznej i komediową posuchą, więc przypomnijmy znana prawdę, że takiego repertuaru z prawdziwego zda­rzenia prawie nie ma. A więc teatry dramatyczne, zmuszone zapotrzebowa­niem widowni i słuszną ambicją reży�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Kierunki nr 37

Autor:

Józef Szczawiński

Data:

12.09.1965

Realizacje repertuarowe