EN

1.06.2001 Wersja do druku

Ballada o wiśniowym sadzie

Cenię odwagę i konse­kwencję, z jaką Paweł Miśkiewicz adaptuje, przycina, preparuje teksty, zszywa je na nowo po swoje­mu, uwalniając od dotychczasowych znaczeń, dodając nowych. Dostoso­wuje literaturę do własnej wizji teatru i spraw, które go w nim interesują. Z odwagą, doprawdy, mamy do czynienia, zwłaszcza w przypadku ostatniej premiery "Wiśniowego sadu", gdyż "poprawianie" Czechowa mo­że wzbudzać wątpliwości. Okazuje się jednak, że zabieg zamknięcia dra­matu w pięciu scenach poprzedzo­nych prologiem i zakończonych epi­logiem (całość 1 godz. 40 min.) znaj­duje uzasadnienie w przesunięciu akcentów, wydobyciu esencji relacji i opowiedzeniu o nich jednym tchem, dotknięciu tego, co naprawdę istotne - od pierwszej chwili przedstawienia. Zamiast dialogu Duniaszy i Łopachina poprzedzających przyjazd Raniewskiej, "prezentującego" sytuację dramatyczną, w przedstawieniu Paw­ła Miśkiewicza pierwsze słowa należą do starego Firsa (Cezary Kuss

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ballada o wiśniowym sadzie

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 6

Autor:

Aleksandra Rembowska

Data:

01.06.2001

Realizacje repertuarowe