EN

29.01.2010 Wersja do druku

Ballada o utopionym Weillu

Sztuka to fikcja. Nie po to jest, żeby wzruszać i angażować. Sztuka ma dawać do myślenia - pisze Dorota Kozińska w Ruchu Muzycznym

Mam przyjaciół w Berlinie - polską socjaldemokratkę i jej niemieckiego partnera komunistę. Mieszkają niedaleko Landwehrkanal, do którego w styczniu 1919 roku wrzucono zwłoki Róży Luksemburg, działaczki polskiego i niemieckiego ruchu robotniczego. Współzałożycielka rewolucyjnego Związku Spartakusa została ujęta po manifestacji w dzielnicy Wilmersdorf wraz z Karlem Liebknechtem, przesłuchana i przekazana w ręce prawicowych bojówek Freikorpsu. Zginęli obydwoje. Ciało Liebknechta podrzucono do jednej z berlińskich kostnic, szczątki Luksemburg odnaleziono w kanale prawie pół roku później. Czasem o tym rozmawiamy, popalając robociarskie papierosy bez filtra na balkonie XIX-wiecznej kamienicy na Kreuzbergu. Wczesną wiosną wiatr niesie znad kanału charakterystyczny zapach zgnilizny. Z przeciwka dobiega śpiew kanarka, wystawionego w klatce na dwór, żeby się przewietrzył. Dołem sunie wielonarodowa mozaika dzisiejszych mieszkańców Berlina, który przeisto

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ballada o utopionym Weillu

Źródło:

Materiał nadesłany

Ruch Muzyczny nr 2/24.01

Autor:

Dorota Kozińska

Data:

29.01.2010

Realizacje repertuarowe