EN

14.06.2012 Wersja do druku

"Bal maskowy" na Olimpijskim to widowisko, nie opera

- Spektakle plenerowe nie powstają, żeby utrzymać operę przy życiu. Ona, dzięki kanonowi i jakości, i tak przetrwa bez efektów specjalnych - reżyser MICHAŁ ZNANIECKI przed premierą "Balu maskowego" Opery Wrocławskiej na stadionie.

Na co dzień od klasyki woli dobry hip-hop. Mistrz plenerowych widowisk Michał Znaniecki zaprasza wrocławian w piątek i w niedzielę na Stadion Olimpijski, tym razem na "Bal maskowy" Giuseppe Verdiego. - Zamiast garnituru i wysokich obcasów załóżmy dżinsy i dobre trampki - przekonuje. *** Rozmowa z Michałem Znanieckim Ewa Orczykowska: Czy śni się panu ta premiera? Michał Znaniecki: Pracuję nad nią od dwóch lat, więc powraca do mnie w wielu wizjach. Ale żeby mi się śniła? Chyba mam za dużo pracy. Poznając ludzi i miejsce podczas prób, zaczynam raczej śnić w drugą stronę, czyli weryfikować to, co jest już zaprojektowane. Co było pierwsze - przestrzeń czy wizja? - Zawsze zaczynam od przestrzeni. Tak było z moimi wrocławskimi spektaklami na wodzie. Wystawiliśmy "Otella" na Wyspie Piaskowej, żeby zainscenizować bitwę morską, której nie da się pokazać w teatrze. Akcja "Napoju miłosnego" toczy się w kraju Basków, kt�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Bal maskowy" na Olimpijskim to widowisko, nie opera

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław online

Autor:

Ewa Orczykowska

Data:

14.06.2012

Realizacje repertuarowe