EN

25.02.1977 Wersja do druku

"Bal maskowy"

Trudno dojść, czemu "Bal maskowy" Giuseppe Verdiego tak rzadko pojawia się na scenach, skoro jest to nie tylko jedno z najlepszych dziel tego wielkiego kompozytora, ale zarazem jedna z oper najbardziej efektownych muzycznie, najłatwiej "wpadających w ucho" słuchaczowi, a przy tym jeszcze stwarza głównym wykonawcom bardzo wdzięczne pole do popisu. Przecież nie tylko solowe arie, ale także niektóre sceny zespołowe (kwartet z I aktu czy kwintet w drugiej odsłonie), to nieledwie "szlagiery", które nawet średnio wykształcony meloman może zapamiętać i nucić po wyjściu z teatru. A jednak coś w tym być musi, że "Bal maskowy" nie zyskał takiej popularności, jaka stała się udziałem "Rigoletta", "Traviaty" czy "Aidy"; dopiero w ostatnich czasach popularność ta, m. in. dzięki wielu świetnym inscenizacjom. wyraźnie poczęła narastać. Dobrze więc, że nasz Teatr Wielki okazał się wyczulony na aktualne prądy operowej mody i wprowadził "Bal maskowy" do swego

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu, nr 47

Autor:

Józef Kański

Data:

25.02.1977

Realizacje repertuarowe