EN

5.05.2003 Wersja do druku

Baby górą

Z mieszanymi uczuciami wychodziłem z premiery "Straconych zachodów mi­łości", pierwszej szekspirowskiej sztuki w dorobku Agnieszki Gliń­skiej. Nadspodziewanie nudne przedstawienie uważam za upadek z wysokiego konia cenionej inscenizatorki. Szacowny przekład Le­ona Ulricha brzmiał miejscami błyskotliwie, miejscami anachro­nicznie, bałamutnie i niezrozumia­le, a już do scenicznego designe'u stylizowanego na współczesny żurnal nie pasował kompletnie. Jest coś niepokojącego w roz­przestrzeniającym się trendzie pod­porządkowywania wizji swych przedstawień atrybutom nowocze­sności. Nie uważam też, że wszyst­ko, co wymyśli warszawski Teatr Rozmaitości, musi się koniecznie - trzeba, czy nie trzeba - rozpleniać na inne sceny. W przypadku naj­nowszego przedstawienia Glińskiej zdawać by się mogło, że nie treści i znaczenia dyktują zachowanie ak­torów, lecz ich modnie skrojone wdzianka i owe ażurowe metalowe krzesełka, wciąż przestawiane w przes

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Baby górą

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 103

Autor:

Janusz R. Kowalczyk

Data:

05.05.2003

Realizacje repertuarowe