EN

31.05.2005 Wersja do druku

Arkadia, czyli my

"Arkadia" w reż. Krzysztofa Babickiego w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

W "Arkadii" Tom Stoppard zagrał w dwa teatry, świetnie bawiąc się każdym z nich. Pierwszy to pastisz oświeceniowej komedii charakterów. Tę fantastycznie, po molierowsku rozgrywają Strączek i Kiljan. Ona - ekscytująca jako Thomasina Coverly, żywe srebro i niepospolity umysł, dziecko epoki, która zrodziła maszynę parową i libertynizm. On - znakomity jako Septimus Hodge, jej guwerner i nauczyciel, w istocie błyskotliwy filozof, czerpiący z dzieł Newtona i Leibniza równie swobodnie, jak my z internetowych leksykonów. Teatr drugi, bliski tradycji angielskiej farsy o motoryce błyskotek Cooneya, czyli kryminalna intryga Bernarda (Jerzy Schejbal), historyka literatury angielskiej z udziałem potomków właścicieli Sidley Park. Bernard ogłasza światu, iż Byron - zlekceważywszy w 1809 roku amory pani domu - wpuścił do łóżka namiętną żonę Ezry Chatera (Marian Czerski). Grafomana, który zmarł w Indiach pokąsany przez małpę, na co - sugerują obecni na sce

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Arkadia, czyli my

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 123

Autor:

Leszek Pułka

Data:

31.05.2005

Realizacje repertuarowe