EN

19.02.1960 Wersja do druku

Antyk ze Słomczyńską

Starożytność, która z trójcy wielkich tragików greckich najmniejszymi względami darzyła Eurypidesa - przekazała złośliwą o nim plotkę, iż autor "Medei" zginął zagryziony przez psy; według innej wersji - rozszarpały go kobiety, które widziały w nim zajadłego wroga rodu niewieściego. Że na życie Eurypidesa nastawały psy, skłonny byłbym uwierzyć: są one stróżami porządku, a tragik ten zakłócał porządek - nieprawomyślnymi ideami, sceptycyzmem i pesymizmem. Ale kobiety? Kobiety winny mu wdzięczność za to, iż pierwszy dostrzegł okrucieństwo rodziny patriarchalnej, w której były tylko maszynami do rodzenia dzieci i sługami mężczyzny. I za to, że on pierwszy nadlał im w literaturze osobowość; starał się pojąć ich racje; wytłumaczyć namiętności. I doczekał się hołdu, złożonego przez kobietę. Lidia Słomczyńska wystawiła w Teatrze Kameralnym "Medeę" - najbardziej "kobiecą" ze wszystkich sztuk Eurypidesa. Ale jak wystawiła!

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Echo Krakowa" nr 41

Autor:

Ludwik Flaszen

Data:

19.02.1960

Realizacje repertuarowe