EN

13.03.1974 Wersja do druku

Ani Fredry, ani Młynarskiego

Intencje adaptowania kome­dii Fredry na użytek współ­czesnej sceny rozrywkowej odżywają od czasu do czasu; mieliśmy już musical z "Dam i huzarów", widowisko beatowe z "Gwałtu co się dzieje" - przyszedł więc czas i na ka­baret piosenki, wsparty "cudzoziemszczyzną". Odnoszę wrażenie, że "Zemsta" nada­łaby się na libretto do opery buffo w typie, powiedzmy, "Sprzedanej narzeczonej". Niemal unikalna w dorobku Aleksandra Fredry komedia dydaktyczna, jaką jest "Cudzo­ziemszczyzna", dobrze nada­wała się pod zabiegi uwspół­cześniające: zapatrzenie w blask cudzoziemskiego niklu zawsze było u nas dość na­trętne, a doszło w ekstremach nawet do tego rozmiaru, iż pewien młody reżyser filmo­wy może dziś zwierzyć się pu­blicznie, że prawdziwie do­brze mu się pisze scenariusze dopiero w "małym mieszkan­ku" przy Saint Germain. Niestety, przecież trzeba tu i to powiedzieć, że kpina z cudzo­ziemszczyzny wypadłaby zna­cznie celniej, a jej ostrza k�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ani Fredry, ani Młynarskiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu nr 72

Autor:

M.M.

Data:

13.03.1974

Realizacje repertuarowe