EN

25.10.2003 Wersja do druku

Ani cesarz, ani błazen

To nie jest dobry teatr. To teatr niezborny, nużący, obojętny. Niezachęcający do jakiejkolwiek aktyw­ności. Jedyne pytanie, jakie wymu­szają dwie godziny z "Kaligulą", to pytanie o cel tego dzieła scenicznego Co miałoby nas poruszyć w tym spektaklu, co zafascynowało Aga­tę Dudę-Gracz w tekście Camusa, o czym, mówiąc prosto, ten "Kaligu­la" jest? Camus napisał swoją sztukę w 1945 roku; jej filozoficzność już 12 lat później wydała się Janowi Kottowi zwie­trzała i pusta, a poetyckość - sucha. Ale dotarcie do żywych pokładów ukrytych pod lawiną retorycznie brzmiących słów nie jest chyba niemożliwe. Pod warun­kiem że ktoś to umie zrobić. Teatr, o ile nie chce być jedynie opowiadaniem hi­storyjek, nie może brzmieć pusto, musi zawierać żywe ludzkie doświadczenie, pewną przestrzeń niedopowiedzenia, za­ciekawiać, być niepokornym, nieoczeki­wanym, intrygującym. "Kaligula" Dudy-Gracz, mimo ambi­cji, opowiada jedynie historyjkę, w kt

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ani cesarz, ani błazen

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Kraków 250

Autor:

Joanna Targoń

Data:

25.10.2003

Realizacje repertuarowe