EN

22.03.1970 Wersja do druku

Andromacha i rodzinka

Teatr Telewizji ma predylekcję do Eury­pidesa. Może i słusznie. Pamiętamy "Elektrę" na małym ekranie. Ostatnio ogląda­liśmy "Andromachę". Eurypides jest naj­bardziej zwyczajny z trzech wielkich tra­gików antyku, najbardziej prywatny, naj­bliższy naszemu rozumieniu świata. Hauser - autor "Społecznej historii sztuki i literatury" - ma mu niemal za złe, że zdradził tragedię grecką. Nie Eurypidesa to wina, przyszedł taki czas. Znamienne, że "Elektra", mimo iż o wiele późniejsza niż "Andromacha", "Elek­tra" dzieło starości autora, ma więcej cech antycznych. W tragedii o nieszczęśli­wej córce Agamemnona więcej twardości i zdecydowania. Jeżeli już tam bogowie nie rządzą ludźmi, to wola ludzi jest nie­mal jak wola bogów, z jednego stopu, uderza mocno, człowiek nie bawi się w rozszczepianie włosa na czworo, autor zresztą też. W "Andromasze" inaczej. Ale żeby zmierzyć dystans, jaki literatura (i świa­domość) grecka przeszła od czasów H

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Andromacha i rodzinka

Źródło:

Materiał nadesłany

"Film" nr 12

Autor:

Aleksander Jackiewicz

Data:

22.03.1970

Realizacje repertuarowe