EN

17.02.1970 Wersja do druku

Andromacha

Andromacha ucieka do świą­tyni, ale znajduje oparcie już tylko w ruinach. To nie ka­prys scenografa, lecz idea przedstawienia. Eurypides przestał usprawiedliwiać działania lu­dzi matactwami bogów. Jego świat, po doświadczeniach Ajschylosa i Sofoklesa rządzi się ludzkimi namiętnościami. Nikt nie każe Hermionie ścigać Andromachy i jej syna, nikt nie każe Orestesowi zabijać Neoptolema. Zwykła ludzka zawiść, zazdrość, mściwość, chciwość stoją u początku nieszczęść. Ta cechy dramatu Eurypide­sa podkreśla nowy przekład Stanisława Hebanowskiego; nie tak może radykalny, jak w analogii - szekspirowskie prze­kłady Sity, ale znacznie już nam bliższy w słownictwie i w obrazowaniu. Te też motywy podkreśliła reżyseria Jana Maciejowskiego. Bohaterzy zeszli z koturnów, nie boją się kontaktu z Ziemią i w przenoś­nym i w dosłownym znaczeniu. Spotkanie Hermiony z Orestesem pełne jest erotyzmu, plan zemsty rodzi się w miłosnych uściskach. Taki

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Andromacha

Źródło:

Materiał nadesłany

"Dziennik Łódzki" nr 40

Autor:

Jerzy Katarasiński

Data:

17.02.1970

Realizacje repertuarowe