EN

22.02.1970 Wersja do druku

Andromacha

W poniedziałkowym te­atrze TV obejrzeliśmy "Andromachę" - Eurypidesa w reżyserii Jana Maciejewskiego. I chociaż sztuki klasyczne (szcze­gólnie te, które decyduje się ro­bić telewizja) nie zawsze dostar­czają nam satysfakcji estetycz­nej, to tym razem przedstawie­nie Maciejewskiego było ze wszech miar udane, wprost prze­mawiało do widza. Stało się tak zapewne dlate­go, że reżyser i aktorzy wyakcentowali treści interesujące współczesnego odbiorcę. Zrezygnowali przy tym z odtwarza­nia "ducha klasycznego" utwo­ru, który wydaje się nam obcy. Wiemy przecież, że ów "duch", w ogóle - świadomość starożytnych Greków zakładała doskonałą harmonię pomiędzy światem ludzkim i boskim, że spoidłem tych dwu światów były normy moralne i obyczajowe, jednako dotyczące bogów i ludzi. Mówił o tym Lukacs: "Granice między światem a jednostką, światłem a ogniem są wyraźne, lecz osta­teczna obcość nigdy ich nie roz­dziela. Gdyż ogień jest du

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Andromacha

Źródło:

Materiał nadesłany

"Wiadomości" nr 8

Autor:

Jan Kurowicki

Data:

22.02.1970

Realizacje repertuarowe