Rzecz dzieje się na werandzie sanatorium dla gruźlików - powiedzmy w Zakopanem. Przez oszkloną ścianę widać panoramę Tatr ze znajomą sylwetką Giewontu.,. Ale mógłby to być również stożek Schwarzhornu widziany z okien "Berhofu", pasmo gór otaczające zaciszne Gullen, lub zgoła widok z okien przytułku Charenton... Rzecz bowiem dzieje się wszędzie i nigdzie. Grupa pacjentów dla zabicia czasu - a raczej dla zabicia pamięci o chorobie - zakłada klub (użyjmy tu terminu Ericha Fromma) sadomasochistów. Zabawa jest tyle okrutna, co podniecająca. Pacjenci dopuszczeni do udziału w zabawie znęcają się nad towarzyszami i nad sobą, upokarzają się nawzajem i wszyscy razem poddają się upokorzeniom i gwałtom zadawanym przez przewodniczącego "klubu", zwanego Mistrzem Ceremonii. Mistrz należy do tej samej społeczności pacjentów, ale jest mądrzejszy - a może tylko bezwzględniejszy od współtowarzyszy sanatoryjnej niedoli. On to wymyśli�
Tytuł oryginalny
Anatomia przemocy
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 15