EN

24.11.1991 Wersja do druku

Ambitne nic

O śmierci można zawsze. Np. teatr Kantora był cały z niej, jakże wspaniały. Jerzy Grzegorzewski najpierw w Warszawie, a potem w Starym Teatrze w Krakowie - wystawiając "Śmierć Iwana Iljicza" wg Lwa Tołstoja chciał pokazać, że i on może, ba - potrafi o Niej powiedzieć ważnych kilka słów. Jak twierdzą świadkowie rozmowy Jana Peszka (wykonawca głównej roli), Grzegorzewskiego oraz Stanisława Radwana (muzyka) podczas prób krążyły w obszarach dotykających najgłębszej tajemnicy i metafizyki. Cóż z tego - rzec można: próżny trud, bowiem to właśnie tajemnicy i metafizyki najbardziej zabrakło w tym spektaklu. Premiera "Śmierci Iwana Iljicza" miała miejsce w czerwcu, przed samym końcem sezonu i dopiero teraz dostąpiła szansy pełnego kontaktu z widzem. Całość trwa krótko, ledwie godzinę, widownia wypełniająca salę do ostatniego miejsca słucha i patrzy z uwagą, nagradzając wykonawców sporą porcją braw na koniec. Niektórzy mówili o tym s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

"Tygodnik Małopolska" nr 47

Autor:

Łukasz Czuj

Data:

24.11.1991

Realizacje repertuarowe