Peter Turrini, współczesny pisarz austriacki, jest autorem, za którym już od debiutu - "Polowanie na szczury" w 1971 r. - ciągnie się sława skandalisty. Jego następne dramaty zyskiwały z jednej strony entuzjastyczne recenzje i wielkie owacje na widowni, z drugiej - ostre krytyki i głosy potępienia rozmaitych środowisk. Premiera jego "Alpejskich zórz", którą przygotował Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy, w niczym nie potwierdza rozpowszechnianych opinii. Dramat Turriniego wystawiony przez Rafała Sabarę jawi się jako mętne i śmiertelnie nudne widowisko, którego nie są w stanie uratować wysiłki aktorów, zdanych wyłącznie na własną inwencję, bo - moim zdaniem - kompletnie nie prowadzonych przez reżysera. Alpejskie zorze" są wielowarstwową, metaforyczną przypowieścią o niedoskonałości naszego spojrzenia na rzeczywistość. Głównym bohaterem jest mieszkający w alpejskim pensjonacie Niewidomy (Marek Walczewski). Zarabia na utrzyman
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 267