Na czym polega to, że ktoś jest znakomitym aktorem? Rzucamy tym przymiotnikiem, najczęściej zasłużenie przecież, ale bez dodatkowych wyjaśnień. Jak gdyby określenie nie potrzebowało wyjaśnień, albo ich nie przyjmowało... Myślałam o tym podczas oglądania monodramu telewizyjnego "Marmieładow" w wykonaniu Jana Świderskiego. Zachwycił mnie ów przedziwny koncert na twarz i ręce. Twarz! Żyjącą, bogatą, rozrastającą się w oczach. Nie wiadomo nawet, gdzie kończy się jej czysta fizyczność, sprawne operowanie mimiką, a gdzie zaczyna się jej "dusza". Jest rzeczą zdumiewającą, jak ten aktor potrafi "ingerować" w swoją twarz. Dowodem była też niedawno prezentowana w tv sztuka Rittnera - "Głupi Jakub", gdzie Świderski grał Szambelana. "Marmieładow" stał się - dzięki twarzy aktora - głębokim studium ludzkiej nadziei, marzeń, upadku i tej iskry optymizmu za wszelką cenę, wbrew nędzy i poniżeniu. Oto tekst (niech wybaczą mi miłośnicy Dostojew
Tytuł oryginalny
Aktor - postać - człowiek
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 10