Ghelderode, nasz współczesny - umarł w 1962 roku - z trudem zdobywa sobie publiczność. Nie tylko u nas. Również we Francji. Pojawienie się dramatów tego Flandryjczyka na scenie paryskiej na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych wywołało pewną konsternację. Bo teatr Ghelderodego wyłamuje się zarówno z ram dawnych konwencji realistycznych, jak i założeń awangardy. Bujny, rozpasany nawet, a przy tym przekornie moralistyczny mimo że autor zarzeka się wszelkiego moralizowania, przywracający poetycką "cudowność" wszystkiemu co się na scenie dzieje - nie mieści się w kręgu racjonalistycznych tradycji teatru francuskiego, ani w jego współczesnym, intelektualnym uniwersalizmie. Karmiony wizją Breughla i Boscha proponuje Ghelderode obraz świata takiego, jakim jest. To nic, że poeta cofa się o kilka wieków, aby ten świat opisać. Wszystkie życiowe sprawy rysowały się wówczas ostrzej, działy się publicznie, obnażając za
Źródło:
Materiał nadesłany
Argumenty nr 19