Czterdzieści lat temu samotnie zmarł aktor, o którym przed wojną Antoni Słonimski pisał: "jest genialny, bo nie jest podobny do nikogo (...) jest młody, silny, muzykalny, ma potężny głos i wspaniałe mięśnie".
I jeszcze: "trzeba mu pozwolić na zupełne szaleństwo". Adolf Dymsza podejmował różne życiowe i artystyczne decyzje, ale jedna z nich położyła się cieniem na jego karierze. "Wielki Dodek" urodził się na warszawskim Podwalu jako Adolf Bagiński, syn kolejarza. Pierwszy raz spróbował swoich sił na scenie w wieku siedemnastu lat, w półzawodowym Teatrze im. Staszica. W roku 1919 trafił do kabaretu "Miraż". Minęło sześć lat, zanim naprawdę odkryto jego komediowy talent i pozwolono mu wystąpić w słynnym kabarecie Qui Pro Quo w rewii "Bez koszulki". Szybko okazało się, że trio Adolf Dymsza - Mira Zimińska - Julian Tuwim (autor skeczów) jest gwarantem sukcesów, trwających przez kolejne 13 lat. Nie było to łatwe na bardzo konkurencyjnym rynku kabaretowym, niektóre spośród około dwudziestu ówczesnych zespołów nie były w stanie utrzymać się dłużej niż pół roku. Sam gwiazdor zarabiał wtedy więcej niż minister. Występował i przyjaźnił się