Pisarz niemiecki z NRD średniego pokolenia Rudi Strahl wpadł, na zabawny, a przy tym społecznie ważki pomysł postawienia przed trybunałem sądowym młodych kandydatów do stanu małżeńskiego, liczących łącznie poniżej 40 lat; przed trybunałem tym mieli wykazać swą dojrzałość do małżeństwa i trwałość łączących ich stosunków. Młodzi bohaterowie komedii "Adam i Ewa" noszą symboliczne imiona swych biblijnych prarodziców, co podkreślił dowcipnie scenograf. Jest to więc - dość zresztą wyrozumiała i łagodna - satyra na lekkomyślnie zawierane małżeństwa nastolatków, (Adam i Ewa znali się trzy tygodnie), ale w komedii znalazły się też akcenty satyryczne dotyczące nie tylko współczesnej obyczajowości w NRD ale i innych zjawisk społecznych. Cały "proces" jest pomysłowo inscenizowany i dowcipnie prowadzony. Dowcip dialogu niemieckiego został chyba w pełni wydobyty i przekazany zgrabnie przez polskich tłumaczy sztuki, znanych krytyków teatr
Tytuł oryginalny
Adam i Ewa
Źródło:
Materiał nadesłany
"Słowo Powszechne" nr 98