EN

17.02.1965 Wersja do druku

A ja się nie boję Virginii Woolf...

PIEKŁO to są inni - powie­dział kiedyś Sartre w sztuce "Przy drzwiach zamkniętych". Inni - z którymi musimy dzielić wspólne godziny, kiedy nie mamy na to naj­mniejszej ochoty. Edward Albee w sztuce "Kto się boi Virginii Woolf?" mówi to samo, tyle że nie tak oryginalnie. Niedobrane małżeństwa, wybujały seksua­lizm, zdrady - które przestały już być zdradami, alkoholizm - wszystko to już było w całym dorobku teatrzyków bulwarowych, z teatrzykami broadwayowskimi włącznie. Dlaczego więc sztuka Albeego nie nudzi? Chyba dlatego, że zosta­ła świetnie napisana i że spektaklowi sopockiemu (premiera w Polsce!) nada­no zdecydowany kształt sceniczny. Na pewno należy się za to laur uznania reżyserowi Jerzemu Golińskiemu. Całość rozgrywa się na tle syntetycznej, pudełkowej dekoracji - dodającej duszności atmosferze, w której żyją dwie pary, przypad­kowo spotykające się na nocnej wódce. Autorem scenografi jest Franciszek Starowieyski. L

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

A ja się nie boję Virginii Woolf...

Źródło:

Materiał nadesłany

Wieczór Wybrzeża nr 40

Autor:

Sławomir Sierecki

Data:

17.02.1965

Realizacje repertuarowe