EN

27.08.2007 Wersja do druku

Żeby nie było nudno

- Kukiełki milicjantów czy wojska, używane podczas spektaklu, każdorazowo rozbrajaliśmy z orzełków, by w razie rewizji nie budziły podejrzeń. Dokumenty i zapiski dotyczące występów chowaliśmy w kasie pancernej, a kasę w piekarniku - warszawska aktorka Ewa DAŁKOWSKA wspomina konspirayjne spektakle stanu wojennego.

Charakterystyczne smutne oczy. Pamiętne z takich filmów, jak "Kobieta z prowincji", "Sprawa Gorgonowej" [zdjęcie] czy "Bez znieczulenia". Tymczasem w życiu prywatnym mnóstwo w nich mądrego rozbawienia. A w niej samej dużo odwagi, by żyć tak pełnie, jak to tylko możliwe. Słynie z poczucia humoru. I dystansu - do siebie, i do aktorstwa, o którym mówi: jest ważne, ale nie za cenę zepchnięcia konia ze skały. Za swój największy sukces uważa rodzinę i dom na wsi. I już wie, co w życiu ważne. - Lojalność. I żeby się nie nudzić! Na szczęście przebogato mam życie szarpane w ząbek - mówi rozbawiona. Dziś czuje się lepiej niż przed laty. - Przez większość życia nocą spływały na mnie zgryzoty: co zmienić, co poprawić? W każdej sferze. Od kilku lat budzę się wolna od trosk. Tłumaczę to tak: dzieje się tyle, że nie mam czasu się martwić. A o przykrościach zapominam. Ciągle szukam Artystka wszechstronna. Gra w "Balladynie" w stołecznym

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Żeby nie było nudno

Źródło:

Materiał nadesłany

Claudia nr 9/09.2007

Autor:

Justyna Kumanowska

Data:

27.08.2007