EN

5.01.2010 Wersja do druku

Żeby było tak jak jest

- Już wiem, że moja rzeczywistość: aktorstwo, popularność, mieszkanie w centrum miasta, nie jest jedyną drogą do szczęścia - mówi warszawska aktorka DARIA WIDAWSKA.

Inna, osobna. Antyaktorka? Daria Widawska w szkole teatralnej chowała się za fortepianem, żeby nie kazali jej nic pokazywać. Widzowie "39 i pół" ją pokochali, bo jest w niej prawda. Może także dzięki chorobie, która nauczyła Darię, co jest ważne. Że zabawa z synem, wieczór z mężem, jazz i marzenia. Żeby nie stracić swoich małych szczęść. Wybuchowa. Nie tłucze tylko porcelany, bo jest zbyt cenna. Zakochana. Od dziewięciu lat w tym samym mężczyźnie, Michale, operatorze filmowym. Muzykalna. Odstresowuje się, grając na fortepianie standardy Gershwina. Uzależniona. Od dwunastocentymetrowych szpilek. Kupuje w nadmiarze i chowa przed mężem. Czasem sfrustrowana, gdy chciałaby coś ugotować, ale nie potrafi. Inna. W długim wełnianym swetrze, krótkich włosach i wielkich okularach-muchach wygląda jak muza Andy'ego Warhola. Szczupła. W kawiarni zamawia kawę i ciasto z owocami. Pytana o role, odpowiada: - Zagram u Almodóvara. Za darmo albo mu dopłac

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Żeby było tak jak jest

Źródło:

Materiał nadesłany

Twój Styl nr 1

Autor:

Natalia Kuc

Data:

05.01.2010