EN

31.10.1956 Wersja do druku

Święto Winkelrida czyli piekło historii

Historia jest koszmarnym snem, z którego chciałbym się obudzić. (James Joyce) Wbrew swemu zwyczajowi zacznę tę recenzję od końca, to znaczy: od walorów przedsta­wienia, inscenizacji i gry aktorskiej. Czynię to z tym większą przyjemnością, że dawno już nie bawiłem się w teatrze tak "setnie" jak na "Święcie Winkelrida"; z tym większym poczuciem racji, że tekst Jerzego Andrzejewskiego i Jerzego Zagórskiego jest tyl­ko jednym ze składników przedstawienia, jego osnową, z której Kazimierz Dejmek bar­dzo konsekwentnie wydobył motyw najwyraźniej współ­brzmiący z naszą dzisiejszością i najlepiej służący jego inten­cjom człowieka teatru. Przedstawienie jest zatem znakomite: lekkie i smaczne jak ciastka z kremem, a przy tym zaprawione goryczą celnej i mściwej satyry. Szlachetny stop: krotochwilnej lekkości i pamfletowej pasji. Patrząc na scenę, nie mogłem się opędzić rozmaitym reminiscencjom. Przypominał mi się Szaniawski, ten najlepszy, t

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Święto Winkelrida czyli piekło historii

Źródło:

Materiał nadesłany

Kronika nr 20

Autor:

Stanisław Brucz

Data:

31.10.1956

Realizacje repertuarowe